W dokumentach kościelnych ostatnich lat, w tym w wielu dokumentach jezuickich, dużo jest mowy o sprawiedliwości społecznej, problemach uchodźców, czy potrzebie zmiany systemu. I faktycznie, nie osadzając tych haseł w konkretnych realiach, łatwo o ich odrealnienie oraz skojarzenie np. z hasłami rewolucji socjalistycznej. I przed tym należy się bronić, bo hasła nie zmieniają świata. Czynić to może jednak człowiek. W ostatnim czasie coraz bardziej dociera do mnie znaczenie wspomnianych haseł.

 Kilkuletnia posługa wśród Romów, a obecnie wśród uchodźców, zmienia bowiem optykę. Do pomocy tym ludziom każdorazowo wzywała i wzywa jezuitów rzeczywistość: ich bieda, problemy, trud codzienności, brak perspektyw, wsparcia, trudne doświadczenia. Dodać trzeba, że poziom beznadziei zwykle jest ogromny. I nie jest łatwo wchodzić w konteksty, które nie rokują wielkimi sukcesami. Nie dziwi, że nie ma wielu, którzy chcą tym ludziom wychodzić naprzeciw. Tym bardziej nie można mieć z tego powodu żalu do kogokolwiek. Myślę, że nas – jezuitów – popycha w takie obszary duchowość oraz szaleństwo, do którego inspiruje św. Ignacy.

Doświadczenie ludzkiej biedy, które – owszem – dotyczyć może bardzo wielu obszarów, zmienia człowieka. Ostatecznie konfrontuje ono bowiem z własną bezsilnością. Po okresie złudzeń i starań, którym towarzyszy optymizm, wiara w zmianę, nieustannie następuje niemoc. Całkiem dobrze już znam to uczucie, kiedy można albo płakać, albo się śmiać. Czasem na to drugie nie starcza już sił. Pozostaje milczenie i dotykanie nie gojących się ran. Wtedy dopiero zapytać można o ich istotę, o sens.

Takie momenty przełamują człowieka, a także oczyszczają ze złudzeń. Pozwalają zadać pytanie o siebie samego, a także o świat. Gdzie rodzi się zło? Gdzie ludzka nienawiść ma swój początek? Dlaczego człowiek staje się nieprzyjacielem człowieka, brat brata, a matka swojego dziecka? I gdzie w tym wszystkim jest Bóg? Za na nimi następuje poszukiwanie właściwych odpowiedzi. I należy wkroczyć w problemy związane z prawem, państwem, rodziną, solidarnością, etc. W którymś momencie musi nastąpić nawoływanie o przywrócenie sprawiedliwości społecznej, czy wskazywanie na dobro wspólne.

Wierzę, że jedyną drogą człowieka jest drugi człowiek. Bardzo chcę szukać tego, którego inni omijają, czy o którym – po prostu – nie wiedzą, że jest samotny, głodny, bez nadziei. I będzie mi bardzo miło, gdy także i mi zarzucą „lewackość”. Dopóty, dopóki tego nie usłyszę, będzie to dla mnie powód do zmartwień oraz motywacja do jeszcze większej służby ubogim.

Zapraszamy na międzynarodową konferencję – „Jezuici i sprawiedliwość społeczna”
Akademia Ignatianum w Krakowie, 4 kwietnia 2014 r. – program konferencji

Rafał Bulowski SJ