Domek jest uroczy, a nowi gospodarze wypełniają go wspaniałą rodzinną atmosferą. Laith i Bariq bardzo dbają o swoją mamę, a ona jest opiekuńcza i świetnie gotuje. I właśnie tego najbardziej doświadczyliśmy. Kolacja była tradycyjnie iracka.

 Zaczęliśmy od czegoś słodkiego, ale chwilę później pani domu zarządziła główne dania. Chłopcy przynosili z kuchni na stół coraz to nowe potrawy. W pewnym momencie myśleliśmy, że już nic więcej się nie zmieści. Byliśmy w błędzie. Stół okazał się jak z gumy, jednak nasze żołądki nie. Pyszny humus, zupa z soi, irakijska pizza, kubaa i inne przysmaki kuchni rodem z Iraku, które po pewnym czasie jedliśmy już tylko wzrokiem. Gospodyni pilnowała, żebyśmy spróbowali wszystkiego.

Chłopcy pytali o to, co tak właściwie dzieje się na Ukrainie, ale rozmowy o polityce i religii szybko zostały przerwane przez Panią Matkę. Słusznie zwróciła nam uwagę, że to niestosowny temat do rozmów przy jedzeniu. Sport i ulubiona piłka nożna chłopaków wygrały. Serdeczna atmosfera pozwoliła chwilę wypocząć po tygodniu pełnym ważnych spraw.

Wychodząc dostaliśmy jeszcze czekoladki na drogę, gdybyśmy przez przypadek zgłodnieli w drodze powrotnej. Nasi przyjaciele spokojnie mogą konkurować gościnnością z polską babcią.
Dziękujemy za wspaniałe przyjęcie!

 Sabina Treffler